Zaledwie trzy lata temu ChatGPT wywrócił internet do góry nogami. Dziś trudno znaleźć agencję marketingową, która nie korzysta z AI przy tworzeniu contentu, analizie danych czy projektowaniu stron www. Duże modele językowe przestały być ciekawostką – stały się narzędziem pracy dla milionów ludzi na całym świecie. Copywriterzy używają ich do burzy mózgów, programiści do debugowania kodu, a marketingowcy do personalizacji kampanii dla swoich klientów.
Problem w tym, że rynek rozwija się tak szybko, że trudno za nim nadążyć. Co miesiąc pojawiają się nowe wersje, aktualizacje czy funkcje różnych modeli AI. Każdy z głównych graczy – OpenAI, Google, Anthropic, Meta – idzie swoją drogą, stawia na inne atuty. Warto więc zrobić krok w tył i spojrzeć na całość z dystansu. Poniżej znajdziesz uporządkowany przegląd najpopularniejszych modeli językowych wraz z ich rzeczywistymi mocnymi stronami i ograniczeniami.
Co to są modele AI i jak działają?
Duże modele językowe, często określane skrótem LLM (Large Language Models), to programy komputerowe trenowane na ogromnych ilościach tekstu z internetu, książek, artykułów naukowych i innych źródeł. Ich zadanie brzmi pozornie prosto: przewidywać, jakie słowo lub fraza powinny pojawić się dalej w zdaniu. Brzmi banalnie, ale ta umiejętność, powtórzona miliardy razy na setkach miliardów parametrów, prowadzi do czegoś ciekawego – model zaczyna „rozumieć” język, kontekst, logikę, a nawet niuanse stylistyczne. Nie działa to jak ludzki mózg, ale efekt bywa zdumiewająco podobny. Dlatego możesz dziś poprosić ChatGPT o napisanie kampanii mailingowej, Claude’a o analizę umowy, a Gemini o streszczenie godzinnego wideo.
Technologia bazuje na architekturze transformerów – mechanizmie, który pozwala modelowi „patrzeć” na całe zdanie naraz i wychwytywać relacje między słowami, nawet jeśli są oddalone o wiele pozycji. Trening modelu AI to kosztowna operacja – pochłania tysiące procesorów i miesięcy obliczeń. Ale po zakończeniu mamy gotowe narzędzie, które potrafi generować tekst, odpowiadać na pytania, tłumaczyć języki, pisać kod czy prowadzić rozmowę w sposób zbliżony do człowieka. Najważniejsze: modele te uczą się wzorców, nie zapamiętują konkretnych zdań – dlatego potrafią tworzyć treści oryginalne, a nie tylko cytować źródła. Oczywiście, mają swoje ograniczenia i popełniają błędy, ale tempo ich rozwoju pokazuje, że te ograniczenia systematycznie się zmniejszają.
GPT-5 – absolutny hegemon
Mówisz „AI”, myślisz „ChatGPT”. Najnowszy ChatGPT-5 od OpenAI to benchmark, do którego przykłada się wszystkie inne modele. I słusznie – to prawdziwy kombajn, który radzi sobie ze wszystkim: rozumie kontekst, analizuje dane, pisze kod, generuje obrazy, przetwarza dźwięk. Multimodalność to jego drugi atut – możesz wrzucić mu zdjęcie, nagranie, dokument PDF i poprosić o kompleksową analizę. Model zrozumie kontekst i powiąże ze sobą różne typy informacji.
Najbardziej intrygującą nowością jest tryb deep reasoning. Zamiast błyskawicznie wypluwać odpowiedź, GPT-5 w tym trybie zatrzymuje się, analizuje problem z różnych stron, rozważa alternatywy. Trwa to dłużej, ale rezultaty bywają zaskakująco dojrzałe. To coś w rodzaju różnicy między spontaniczną reakcją a przemyślaną odpowiedzią po chwili refleksji.
OpenAI trzyma większość szczegółów w tajemnicy – nie wiemy dokładnie, na jakich danych model był trenowany ani jakie parametry kryją się pod maską. Niedawno jednak firma wypuściła dwa modele open-weight: GPT-oss-120b i GPT-oss-20b. Można w nich majstrować przy parametrach, eksperymentować, dostosowywać do własnych potrzeb. To ciekawy ruch, bo do tej pory OpenAI słynęło z zamkniętego podejścia do swojego modelu AI.
Trwają też testy funkcji „memory on demand”. GPT-5 ma nauczyć się zapamiętywać informacje między sesjami – Twoje preferencje, styl pracy, nawet drobne szczegóły z wcześniejszych rozmów. Jeśli to wejdzie na stałe, model ten może stać się prawdziwym partnerem do pracy, a nie tylko narzędziem.

Gemini 2.5 – rakieta od Google
Google ma w AI długą historię. To właśnie inżynierowie z Mountain View stworzyli architekturę transformerów, na której bazuje cała współczesna generacja modeli językowych. Gemini to ich odpowiedź na dominację ChatGPT – i trzeba przyznać, że w niektórych aspektach przewyższa konkurencję.
Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy: prędkość. Gemini generuje odpowiedzi błyskawicznie. Według testów Artificial Analysis, gdy GPT-5 produkuje 87 tokenów, Gemini 2.5 Pro wypluwa już 145. To ogromna różnica, zwłaszcza gdy pracujesz pod presją czasu lub przetwarzasz duże ilości danych. Model AI od Google ma też większe okno kontekstowe – milion tokenów wobec 400 tysięcy w GPT-5. Oznacza to, że może „zapamiętać” i analizować znacznie więcej informacji naraz.
Multimodalność to kolejny atut. Gemini świetnie radzi sobie z kompilacją różnych typów danych – tekstu, dźwięku, obrazu, nawet wideo. Możesz wrzucić mu długi materiał filmowy i poprosić o szczegółowe streszczenie wraz z timestampami najważniejszych momentów. Przy tworzeniu kampanii marketingowych czy analizie contentu konkurencji to naprawdę przydatna funkcja.
Jedyny minus? Sam rdzeń „inteligencji” wciąż odstaje od ChatGPT-5 i najsilniejszych wersji Claude’a. W testach MMLU – standardowym benchmarku dla modeli językowych – Gemini wypada trochę gorzej, jeśli chodzi o głębokie rozumowanie i logiczne wnioskowanie. Ale jeśli zależy Ci na szybkości, multimodalności i integracji z ekosystemem Google (Workspace, wyszukiwarka), Gemini to świetny wybór.
Plotki mówią, że w 2026 roku zobaczymy Gemini 3, który ma kłaść jeszcze większy nacisk na interpretację danych w czasie rzeczywistym. Transmisje na żywo, wirtualne spotkania, analiza zachowań użytkowników na stronach – to wszystko może się zmienić, o ile Google dotrzyma obietnicy.
Claude 4 – myśliciel z zasadami
O modelach AI od Anthropic mówi się w Polsce znacznie rzadziej niż o ChatGPT czy Gemini. Trochę szkoda, bo Claude to naprawdę mocny gracz, któego osobiście uwielbiam. Aktualnie mamy dwie wersje: Opus i Sonnet. Pierwsza jest stworzona z myślą o skomplikowanych zadaniach biznesowych i programowaniu, druga sprawdza się w codziennej pracy – redakcji tekstów, analizie dokumentów, przygotowywaniu raportów.
Model Claude 4.5 błyszczy w zadaniach wieloetapowych, zwłaszcza w trybie extended thinking. Model wchodzi wtedy w pętle autorefleksji – analizuje każdą możliwą ścieżkę rozumowania, sprawdza alternatywy, wybiera najbardziej sensowną i dopiero wtedy udziela odpowiedzi. Pomaga to ograniczyć słynne „halucynacje” AI, czyli momenty, gdy model wymyśla fakty lub wyciąga nietrafne wnioski. Oczywiście, taka dokładność ma swoją cenę – Claude jest znacznie wolniejszy od Gemini.
To, co wyróżnia Anthropic na tle konkurencji, to podejście do etyki. Firma mocno inwestuje w tzw. Constitutional AI – zestaw zasad, które pomagają modelowi unikać kontrowersyjnych lub szkodliwych odpowiedzi. Claude jest świadomy swoich ograniczeń, częściej przyznaje, że czegoś nie wie, zamiast próbować wymyślić odpowiedź. Dla firm z sektora finansowego, medycznego czy prawniczego to ogromny atut – można mu zaufać, że nie wygeneruje treści łamiących regulacje.
Jeśli szukasz modelu, który łączy inteligencję z odpowiedzialnością, Claude to świetna opcja. Szczególnie jeśli pracujesz z wrażliwymi danymi lub zależy Ci na precyzji i przemyślanym podejściu.
Llama 4 – buntownik z open source
Meta poszła zupełnie inną drogą niż reszta stawki. Zamiast tworzyć kolejny komercyjny produkt, zdecydowała się na model open source. Model AI Llama można pobrać, uruchomić lokalnie na przyzwoitym laptopie (wystarczy MacBook z 16 GB RAM) i modyfikować według własnych potrzeb. Wokół Llamy rozwinął się już cały ekosystem – od narzędzi do instalacji (jak Ollama), przez platformy do fine-tuningu, po tysiące customowych wersji na Hugging Face.
To podejście ma jedną zasadniczą zaletę: prywatność. Nie musisz wysyłać danych do chmury, wszystko dzieje się na Twoim sprzęcie. Dla branż, gdzie poufność jest priorytetem – prawo, medycyna, sektor publiczny – to ogromny plus. Żadne ryzyko wycieków, pełna kontrola nad tym, jak model AI przetwarza informacje.
Minus? Nawet najmocniejsza wersja, Llama 4 Maverick, ma sporo do nadrobienia w porównaniu z GPT-5 czy nawet „lekkim” Gemini 2.5 Flash. W testach wymagających głębszego rozumowania Llama wypada słabiej. Nie jest to model dla kogoś, kto szuka absolutnie najwyższej jakości odpowiedzi. Ale jeśli priorytetem jest autonomia, dostosowanie i prywatność – Llama jest nie do pobicia.
Bardzo ciekawa jest informacja o tym, że Meta zapowiada lżejsze wersje modeli, które mają działać nawet na smartfonach. Jeśli to się uda, możemy zobaczyć zupełnie nową falę zastosowań – od osobistych asystentów po aplikacje działające całkowicie offline.
Co dalej z popularnymi modele AI?
Świat dużych modeli językowych wygląda jak pole bitwy, na którym każdy z graczy stawia na coś innego. GPT-5 chce być wszechstronny i potężny, Gemini stawia na szybkość i integrację, Claude na etykę i przemyślane odpowiedzi, a Llama na wolność i prywatność. Żaden z nich nie jest idealny. Każdy ma mocne strony i wady.
Najlepsza strategia? Testować różne modele AI i dobierać je do konkretnych zadań. GPT-5 do skomplikowanych analiz i kreatywnego pisania, Gemini do szybkiej obróbki multimediów, Claude do pracy z wrażliwymi danymi, Llama do projektów wymagających pełnej kontroli. Marketing, tworzenie stron, analityka, copywriting – we wszystkich tych obszarach AI przestaje być dodatkiem, a staje się fundamentem. Warto być na bieżąco, bo tempo zmian nie spowalnia. Wręcz przeciwnie.









